Krawężnik a wody opadowe. Czy może to być istotny temat, warty umieszczenia wśród poważnych skądinąd tekstów? Mam jednak mocne przekonanie, że ograniczaniu powodzi, podtopień, suszy i problemów z zasilaniem wód gruntowych pomóc może właściwe podejście do projektowania krawężników. I to bardziej niż realizacja wielkich planów o mega-zbiornikach na Wiśle. Wynika to z powszechności. Sterczą te krawężniki wszędzie: chodniki, drogi, ulice, place. Przyznam, że mam na tym punkcie lekkie skrzywienie, ale też wydaje mi się, że mamy z krawężnikami w Polsce kłopot.
Ich podstawową funkcją jest „obramowanie” drogi czy chodnika. Rozdzielają nawierzchnie utwardzone od trawników, ulicę od chodnika, chodnik od parceli, drzewo od placu, nie dopuszczając, by się nam to wszystko pomieszało, rozlazło, zabłociło i zapewniając też trwałość nawierzchni. Najczęściej posadowione są na lekkim fundamencie i wystają na kilka, albo kilkanaście centymetrów nad teren. Dlatego też stanowią doskonałą barierę dla spływu wód opadowych. Powszechne jest lokowanie chodnika nisko, trawnika z drzewami wyżej i oddzielanie ich krawężnikiem. W efekcie woda z chodnika nie spływa na trawnik, a my aby poradzić sobie z jej odpływem budujemy studzienki kanalizacyjne i kanalizację. Woda zamiast zasilać sąsiadujący trawnik i drzewa, pędzi rurami do rzek. Co to powoduje, nie trzeba pewnie nawet mocno się rozpisywać: koszty, podtopienia, wysychający trawnik, schnące drzewa.
Oto parę przykładów negatywnych, ale i dobrych (zdjęcia autora). Niech będą inspiracją do przemyśleń, gdy chodzą Państwo po mieście lub budują parking przy domu. Brak lub obniżone krawężniki to mniejsze koszty, lepszy obieg wody, komfort dla niepełnosprawnych, wygoda dla starszych i dzieci.
Przy okazji: Miasto Sopot właśnie uruchomiło kampanię promującą właściwe gospodarowanie deszczówką. Dziękujemy za zaufanie i powierzenie nam – RetencjaPL – opracowania informatora dla mieszkańców i inwestorów. Pierwsze hasło tego informatora to „Nie uszczelniaj”. Przeczytacie też w nim Państwo o krawężnikach. Link znajdziecie tutaj:
https://www.sopot.pl/aktualnosc/8387/jak-rozsadnie-gospodarowac-wodami-opadowymi
PRZYKŁADY:
Fot 1. Źle. Ale i typowo. Wysoki krawężnik oddziela ulicę od wyżej położonego trawnika. I gdzie tutaj logika? Przy okazji: ten akurat wpust uliczny mam świetnie opatrzony, mijam go w drodze do domu. Zatyka się liśćmi, ziemią i igłami drzew po każdym większym deszczu.
Fot 2. Dobrze. Woda z parkingu przez przerwy w krawężniku spływa na trawnik. Bez separatora i piaskownika, bez kanalizacji. Oburzające? A może nawet nie w pełni zgodne z przepisami? Ale czy na pewno niezgodne z rozsądkiem? Rozsądek mówi mi, że dramatyczne wycieki olejów z aut osobowych na parkingach są mniejszym problemem niż susze i powodzie, o ile nie mówimy o ochronie ujęć wody.
Fot 3. Źle. Jak w przeboju MAANAMu „..z dołu do góry z góry na dół..” – z jaką pasją budowane są takie chodniki, po których idąc w zimie można wywinąć orła. Wykonawczo makabra: ciągłe obniżanie wjazdu dla aut, cyzelowanie spadków, różne kształty, zmiana kolorów. Czy naprawdę powinniśmy budować chodniki z myślą o autach, by miały łatwy wjazd na posesje, czasem nawet umieszczając obniżenia co 2 lub 3 metry (niezłe kuriozum!), czy raczej z myślą o ludziach chodzących po chodnikach by mogli iść po równym? Znowu: koszty tak układanego chodnika są na pewno wyższe, komfort użytkowania – niski, a co robić z deszczówką…no jak to – kanalizacja. I czyszczenie studzienek. I koszty.
Fot 4. Źle. To przykład z podkrakowskiego miasteczka – typowy efekt obniżanego krawężnika na wjazdach. W ten sposób mieszkaniec próbuje zabezpieczyć wjazd do garażu przed wodą napływającą z sąsiednich ulic. W tle widać pompę, niestety zabezpieczenie nie jest w pełni skuteczne. Co ciekawe, to masowe obniżanie wjazdów ma miejsce nawet na bocznych uliczkach, gdzie ruch jest bardzo powolny.
Fot 5. Dobrze. Bez krawężnika woda może swobodnie spływać na trawnik lub piasek.
Fot 6. Dobrze. Przykład ścieżki/dojścia/chodnika bez krawężników. Sprytne.
Fot 7. Dobrze. Plac bez krawężnika przed Muzeum Narodowym w Krakowie. A więc jednak można!
Fot 7. Dobrze. W pełni przepuszczalna nawierzchnia utwardzona, z kruszywa (żwiru) , nadaje się nawet do jazdy wózkiem inwalidzkim. Pod warunkiem, że nie ma wystających krawężników!
KONIEC
Autor wpisu: Jacek Zalewski, RETENCJAPL (o autorze)