Czy wod-kan jest sztuką?

Od kilku miesięcy chciałem coś napisać. Jak jednak pisać, gdy przetacza się przez nas fala informacji z wojny na Ukrainie, a duża część aktywności zorientowana jest na pomoc uchodźcom? To przecież temat najważniejszy. Równie oczywiste jak pomaganie jest jednak to, że nie powinniśmy zaprzestawać codziennej pracy, może jedynie widzieć w niej coś więcej, jako że mocniej uderza w nas wartość życia. Dlatego postanowiłem zastanowić się czy mój zawód, czy działanie w branży wod-kan jest czymś więcej niż pracą zwykłego zjadacza chleba, czy jest sztuką? Spróbuję zmierzyć się z tym pytaniem, czerpiąc z moich niemal już 20-to letnich doświadczeń i z obserwacji aktywności wielu spółek wodociągowo-kanalizacyjnych, ale i z pracy naszego biura projektowego RetencjaPL.

 

Do napisania tego krótkiego tekstu zainspirowały mnie zdjęcia klap wodociągowych z Japonii, fotografie otrzymane od rodziny lub mieszkających tam od kilku lat przyjaciół. Znając mój branżowy zapał do szukania czegoś więcej w codziennej pracy kanalarza, podzielili się ze mną zdjęciami. Czyż to nie jest sztuka?

klapa od studzienki Japonia

Fot.  1 Klapa studzienki z Japonii [autor ZZ]

 

Słowo sztuka może mieć wiele znaczeń.

Pierwsze z nich to sztuka rozumiana jako pokonywanie trudności. „Zrobienie tego remontu pod ruchem to była prawdziwa sztuka”. Każde działanie, a już szczególnie projektowanie, jest sztuką osiągania celów mimo przeciwności: ograniczeń prawnych, zamówień publicznych, dominującego podejścia opartego o najniższą cenę, ograniczeń działki, konsultacji społecznych, polityki czy technicznych. A czyż nie jest sztuką utrzymanie infrastruktury, gdy do dyspozycji jest tylko taryfa za wodę i ścieki, natomiast system kanalizacji deszczowej utrzymywany jest …no właśnie…z niczego? Skoro nie jest dopuszczalne skrośne finansowanie deszczówki z taryfy za ścieki…. Tak, sztukę utrzymywania systemów deszczowych „bezkosztowo” opanowaliśmy w Polsce w stopniu bliskim doskonałości. Nie o taką sztukę nam jednak chodzi.

 

Myślę jednak o sztuce projektowania, jako sztuce tworzenia czegoś z niczego. Co ciekawe ten fragment sztuki wod-kan, albo szerzej gospodarki wodnej, jest często poddawany presji brutalizacji, modernizmu czy symplifikacji. Dla mnie koronnym argumentem, że potrzebujemy czegoś więcej niż prostych, brutalnych rozwiązań, są zbiorniki przyautostradowe.

zbiornik retencyjny pusty

Fot.  2 Budowa zbiornika przy trasie Olkuskiej DK 94 [autor Jacek Zalewski]

 

Jakiś czas temu myślałem, że to ponura przeszłość początków budowy autostrad: trapezowe kształty przekroi, zbiorniki wyłożone płytami betonowymi i ogrodzone siatką. To sztuka wroga, niechętna widzowi. Mówi mi: nie zbliżaj się, jestem obca w krajobrazie, jestem inna, niezrozumiała, jestem wytworem skrzywionej wyobraźni lub braku wyobraźni inżynierskiej.

zbiornik retencyjny pusty

Fot.  3 Inne ujęcie tego zbiornika, już chyba po wykonaniu [autor Jacek Zalewski]

 

Wiele rozwiązań, już bez ironii – prawdziwych dzieł sztuki – kryje się jednak pod ziemią lub nie jest na co dzień dla koneserów dostępna. Od genialnych filtrów warszawskich, siedziby wodociągów na Bielanach w Krakowie, pięknych wież ciśnień, przez stuletnie murowane kanały i komory, czy zabytki techniki wykonane tak, że dzisiaj patrzymy na nie jak na dzieła sztuki. Budzą w nas refleksję, czy jednak czegoś nie tracimy w dzisiejszym podejściu do inżynierii: w braku dbałości o detale, w niezrozumieniu roli architekta, poddanej zupełnie technologii i tworzeniu hal z blachy trapezowej albo niebiesko-szklano-nierdzewnych konstrukcji, w których trudno dopatrzyć się nie tyle piękna i sztuki, co nawet pomysłu na funkcjonalność i ergonomię, tak w przemyśle ważną. Niestety czas PRL odcisnął i na tej branży swoje piętno. Wiele z obecnych siedzib wodociągów trudno nazwać dziełem sztuki architektonicznej, choć zainwestowano w nie spore pieniądze. Stosowane są raczej proste środki wyrazu: styropian na ocieplenie ścian PRLowskich kubików czy obiektów „komunalnych”, pomalowany w niebieskiej wzory lub pasy. Każdy kto trochę zjeździł Polskę pracując w tej branży, z daleka wypatrzy w dowolnej miejscowości siedzibę wodociągów. Aby dodać trochę splendoru często bardziej okazałym budowlom towarzyszą wielkie płaszczyzny szkła, dziwne nierdzewne konstrukcje stalowe, także w kolorach wodociągowych. Jakbyśmy zachłysnęli się faktem, że przychody zaczęły równoważyć koszty, a z Unii płynął strumień pieniędzy na inwestycje. Dobrze, że jest też wiele przykładów pozytywnych, gdy spółki wod-kan stają się mecenasami sztuki przywracając życie obiektom zabytkowym. Przykłady z Poznania, Wrocławia, Bydgoszczy, Warszawy, Gdańsku, na Śląsku… niemal każde miasto może się pochwalić takimi dokonaniami.

 

Tymczasem jako projektanci z zażenowaniem i podziwem patrzymy na rysunki tych obiektów tworzone przez naszych poprzedników, rozrysowane szczegóły, detale rozwiązań, bezbłędne kreski, których nie można było usunąć zwykłą komendą „ctrl+z”, czyli cofnij. No cóż, chciałoby się rzec, jakie czasy taka sztuka, ale czy byłoby to sprawiedliwe?

 

Nie możemy przecież zapominać o powstającej sztuce w czystej postaci, jako tworzeniu prawdziwych dzieł artystycznych. Wymienić tutaj można zarówno tworzenie muzyki – słynna płyta „Tak śpiewają wodociągi”*, malarstwo – kto jeździ trochę po siedzibach firm wodociągowych wie dobrze, że i ta sztuka się rozwija, często w sposób niezwykle zaskakujący i fascynujący, czy fotografii.

 

Rozwija się także sztuka „zbiornikowego muralu” – tutaj na zbiorniku Hydrozone firmy Ecol-Unicon w Gdańsku.

Fot.  4 Mural na zbiorniku firmy Ecol-Unicon w Gdańsku [fot. Ecol-Unicon]

 

Czyż nie są sztuką wystawy historycznego sprzętu i wyposażenia, albo ekspozycje „co można znaleźć w kanalizacji”? Jest jeszcze bardzo poważny obszar mecenatu firm wodociągowych, zahaczającego także o społeczną odpowiedzialność biznesu, rolę i funkcję spółek w życiu miasta. Nierzadko to właśnie wyremontowane pomieszczenia dawnych obiektów przemysłowych stają się miejscem ekspozycyjnym lub kameralną salą koncertową. Z własnego doświadczenia wspominam świetne działania w tym zakresie wodociągów bydgoskich.

 

Kończąc pokuszę się o apel:

włączcie Państwo w projektowanie dobrych architektów, architektów krajobrazu.  Nie traktujcie ich pracy jako marnego opakowania tego co tworzycie. Przecież dobry architekt może wiele wnieść do obiektów przemysłowych już od samych założeń, przemyślenia funkcji, po kształt zbiorników otwartych czy retencji w mieście nie wspominając. Przyjrzyjcie się miejscu, w którym przychodzi wam działać i zastanówcie się, czy Lindley tak by to zaprojektował? Wasza praca to sztuka, Drodzy Państwo Inżynierowie!

Fot.  5 Zdjęcie zapory w Kempten, Niemcy, [źródło: https://www.bimcommunity.com/experiences/load/149/bim-for-renewable-energy-the-shell-of-the-keselstrasze-hydropower-plant za Yatzer]

 

I wreszcie na koniec wróćmy do klap zamykających studzienki wod-kan. Spójrzcie Państwo na tę kolekcję zdjęć. Czyż nie jest to czysta sztuka? Proszę wskazać mi inną branżę inżynierską, która dysponując tak nikłymi środkami wyrazu (bo gdzież porównać wod-kan do np. architektury, czy samochodów) potrafiła stworzyć takie dzieła sztuki?

Fot.  6 Rózne klapy, Japonia i Mysłowice [fot. ZZ, Jacek Zalewski]

* „Tak śpiewają wodociągi” Wodociągi i DeMarco

 

Powrót